Skok Sandry Studer: Niemcy były dla niej „o rozmiar za duże” – ale nagle prezentuje ESC przed całym światem


Potem, jak mówi Sandra Studer, zostali już tylko oni dwoje. Ona i pasterz z Andaluzji. «Spojrzeliśmy w dolinę, a on zaczął mówić. Mijały godziny. Dzień minął. Moja ekipa telewizyjna już dawno się wyprowadziła.
NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
O czym dokładnie opowiedział jej pasterz andaluzyjski?
Ale Studer nie może już dłużej mówić. „Przepraszam” – mówi, a jej zuryski dialekt w rozmowie telefonicznej staje się nieco chaotyczny. „Autobus wahadłowy właśnie przyjechał, muszę ruszać dalej”.
Kiedy rozmawiamy, do rozpoczęcia Konkursu Piosenki Eurowizji przez Studer pozostał jeszcze tydzień. 150 milionów ludzi będzie ją oglądać. Każdy krok i każde zdanie muszą być perfekcyjne w sali św. Jakuba w Bazylei, gdyż Studer jest niemal nieustannie zajęty ESC. To największy i najbardziej złożony spektakl, w jakim kiedykolwiek wystąpiła.
Jej wybór na prezenterkę ESC był niespodzianką. Obok niej wystąpią Michelle Hunziker i Hazel Brugger, promienna włoska gwiazda i aktorka komediowa, której złośliwą ekscentryczność tak kochają Niemcy. Brugger i Studer będą gospodarzami półfinałów, a Hunziker dołączy do nich w finale. Ale dlaczego Studer? Kobieta, która ostatnio występowała na mniejszych scenach, na przykład jako piosenkarka musicalowa w Maag-Halle w Zurychu?
Studer uważa, że jej imię nie pasuje do ESCJej nominację można rozumieć wyłącznie jako zobowiązanie do Suisse profonde. Nikt nie emanuje tą pasją lepiej niż Sandra Studer.
Jej kariera na arenie międzynarodowej rozpoczęła się spektakularnie w 1991 roku, kiedy wystąpiła na Konkursie Piosenki Eurowizji. Wyjechała do Rzymu jako nieznana studentka, córka przedsiębiorcy z branży nieruchomości z Zurychu. Przedstawia siebie jako Sandra Simó, od nazwiska swojej matki. Mimo że jest to język hiszpański, a nie włoski, to na pewno brzmi bardziej południowie niż Studer. Dziś mówi, że nie mogła wystąpić na ESC jako Studer. „Po prostu nie brzmiało to międzynarodowo”.
Do tej pory zdobyła niewielkie doświadczenie, np. śpiewając kilka melodii dla pochodzącego z Aargau piosenkarza popowego René Baumanna, znanego jako DJ Bobo. Jej piosenka ESC „Canzone per te” to akustyczna sala luster: piosenka miłosna opowiadająca o nienapisanej piosence miłosnej, za pomocą której liryczna jaźń próbuje rozpalić swojego partnera. Utwór ten skomponował pochodzący z Ticino, obecnie w dużej mierze zapomniany Renato Mascetti. Sandra Simó śpiewa swoją piosenkę z dużą barwą głosu, jeszcze bardziej rozwianymi włosami i sukienką od Jelmoli . Piąte miejsce to dla niej przepustka do europejskiego, jeśli nie globalnego, show-biznesu. Jednak młoda kobieta z Zurychu ma skromniejsze plany.
Po występie na ESC ponownie przyjęła pseudonim Studer. Dostaje pracę w szwajcarskiej telewizji i należy do nowego pokolenia w Leutschenbach, które stopniowo zaczyna zastępować klikę wielbicieli kiełbasek i cytrusów z okolic Wysel Gyr. Trochę bardziej wyrafinowany, trochę bardziej różnorodny, czasami bezczelny, ale nigdy buntowniczy. Dobrze umiarkowana radość dla Szwajcarii, która przezwyciężyła mroczne czasy Schwarzenbach i teraz subtelnie przechodzi proces śródziemnomorskiej transformacji.
Studer z tamtych czasów wydaje się być przeciwieństwem Nemo. Nie zmaga się ze swoją tożsamością, nie kłóci się ze Szwajcarią i jej mieszkańcami, nie myśli o karierze globalnej. Zamiast tego zadowala się programami turystycznymi o nazwach takich jak „Wymarzony cel podróży” lub „Po prostu luksusowy”. Są to programy, których wartość dodana pod względem dziennikarskim jest raczej wątpliwa, ale dzięki nim prezenterzy mogą spędzić wiele dni w pięknych miejscach.
„Tak właśnie musi wyglądać raj!” był nagłówkiem w „Sonntags-Blick” zimą 1992 roku, po tym jak stacja telewizyjna wysłała Studera na Karaiby. Jak cytuje tabloid, można łatwo zapomnieć, że przyjechało się tu do pracy. „Odkłada materiały z wywiadu i z entuzjazmem wskakuje do 28-stopniowej, krystalicznie czystej wody” – pisze dziennikarka „Blick”. Dziś Sandra Studer podchodzi do swoich poprzednich programów bardziej krytycznie, uważając, że „nie są już współczesne”.
Wciąż pamięta owczarka andaluzyjskiego z tamtego okresu. Kiedy podróżowała po hiszpańskim interiorze, aby poznać tamtejsze zwyczaje i ludzi. Chciała opowiedzieć im o pasterzu i jego mądrości, zanim przybędzie wahadłowiec ESC, więc musiała szybko wrócić na pokład. Autobus zabrał Studera na plenerową sesję zdjęciową z Hazel Brugger. Kilka godzin później może znowu rozmawiać, choćby przez kilka minut. Ona po prostu siedziała z głównym scenarzystą; To jest kobieta, która wspólnie z nią pisze teksty moderacyjne.
„To teraz trochę szalone” – mówi Sandra Studer. Jej głos rozbrzmiewa teraz głucho. Studer siedzi wewnątrz promu.
„Chciałam być normalną Sandrą”Sandra Studer, mająca 56 lat, jest najstarszą prezenterką w historii ESC, a jednocześnie – jeśli chodzi o duże sceny – ma najmniejsze doświadczenie w tym szwajcarskim trio. W przeciwieństwie do Bruggera i Hunzikera, zrezygnowała z międzynarodowego show-biznesu. Nie obyło się jednak bez podjęcia najpierw jednej lub dwóch prób: w 1999 r. poprowadziła eliminacje do niemieckiego Konkursu Piosenki Eurowizji w Stadthalle w Bremie, a w 2006 r. pojawiła się w programie „Persönlichkeitstest” stacji ZDF, w ramach którego przeprowadzała wywiady z gwiazdami na temat ich życia miłosnego. Szybko zdała sobie sprawę, że to nie jest jej świat – opowiada teraz Studer, siedząc w szarpiącym się promie. Wszystko było dla niej o rozmiar za duże.
„Wolałem wieść spokojne życie. Chciałam być normalną Sandrą”. Leutschenbach było wystarczająco glamour dla prezenterki: czy to był pokaz z okazji urodzin Paoli Felix, czy gala z okazji przejścia Kurta Aeschbachera na emeryturę, Studer tam była. Podróżowała również po scenach szwajcarskiego kabaretu jako aktorka i piosenkarka. Komentowała ESC w telewizji i była gospodynią szwajcarskiej preselekcji.
„Sandra uosabia Szwajcarię” – mówi Daniel Rohr, zapracowany twórca teatralny, który prowadzi Haus Rigiblick na Zurychu. Jest to stały teatr Studer, w którym często występuje. Rohr zachwyca się rzetelnością i przyjacielskością. „Ona jest przeciwieństwem diwy, jest absolutną fanką gry zespołowej”. Oczywiście, że potrafi także śpiewać, grać, tańczyć i świetnie się prezentować.
Rohr ma rację: Sandra Studer jest typowo szwajcarską gwiazdą, jeśli nie ponadszwajcarską. Odbija się to również na jej życiu prywatnym, o którym chętnie i szczegółowo informują „Glückspost” i „Schweizer Illustrierte”. Jej rodzina ma czwórkę dzieci, mieszka na Złotym Wybrzeżu w Zurychu i ma dom wakacyjny w Münstertal. Mąż Studer jest prawnikiem zajmującym się prawem gospodarczym i specjalizuje się w technologiach finansowych.
Czy kryptowaluty pomogą ludzkości rozwinąć się? Sandra Studer twierdzi, że nie jest w stanie tego osądzać.
Czasy, kiedy Marco Rima był jeszcze zabawnyDo dziś można zauważyć, że prezenterka wychowywała się w czasach, kiedy życie towarzyskie było bardziej beztroskie. Każdy, kto oglądał pierwsze transmisje w szwajcarskich archiwach telewizyjnych, oglądał minioną epokę. Początek lat dziewięćdziesiątych: kolorowe koszule, szerokie wąsy i Marco Rima, który wciąż jest naprawdę zabawny.
W swoim pierwszym teleturnieju młoda Studer szczegółowo przeprasza, mówiąc, że jest nowa w branży i trochę się denerwuje. Dziś pewnie spotkałoby się to ze złośliwą reakcją na Instagramie i narzekaniem, że nikt tak naprawdę nie chce za to płacić.
Kiedy Studer zaczął prezentować swoje prace, wszystko wyglądało inaczej; Telewizja szwajcarska nadal pozostała w tyle. Był to również czas, gdy Konfederacja Szwajcarska wydawała się mniej złożona, a geopolityka znacznie mniej niebezpieczna niż dzisiaj. Gazeta „Blick” niedawno z niepokojem zadała pytanie, dlaczego nasz kraj nie jest już jednym z najszczęśliwszych państw na świecie, po tym jak Szwajcaria gwałtownie spadła w „World Happiness Report”. Być może Sandra Studer, jako zadowolona Szwajcarka, jest teraz bardziej egzotyczna niż myślała.
Studer nie pozostawia wątpliwości, że chce wpisać własną narrację w ważne wydarzenie w Bazylei. Kariera od ESC do ESC: „Dla mnie koło się zamknęło”. Czuje już lekkie burczenie w brzuchu – mówi przez telefon, zanim musi przejść do następnej próby. „Jestem pewien, że w nadchodzących dniach będę jeszcze bardziej zdenerwowany, to normalne”. Chce uosabiać Szwajcarię emanującą optymizmem, kosmopolityczną i nowoczesną – mówi.
A jak to było kiedyś, z pasterzem w Andaluzji? Jak mówi Studer, mężczyzna zrobił na niej wrażenie, gdy jej bus po raz kolejny jechał do St. Jakobs Hall. „Pokazał mi, że nawet skromne, monotonne życie może być satysfakcjonujące”. Sandra Studer dodaje jednak, że nie chciałaby zamienić się z nim życiem.
nzz.ch